środa, 15 lipca 2015
niedziela, 12 lipca 2015
Unita Tonsil MDU39 MDU29
dzień dobry = good morning
co my tu dzisiaj mamy, acha, wiecie co to jest? nie wiecie co to jest,
to jest stary polski mikrofon mdu39 unitra tonsil,
wszyscy hip-hopowcy tego używają bo on jest odporny na podmuchy, ten jest zepsuty, ten jest dobry i z tego zrobiłem większość nagrań, tu się odkręca, o tak to wygląda, a na przykład ten to nie jest odporny na podmuchy (mdu29), ale jego mają na wieży mariackiej w Krakowie, zamontowali tam jakiś inny niemiecki ale on był gorszy, i wrócili do tego, można go zobaczyć w serialu "alternatywy 44" w drugim odcinku jeśli się nie mylę, tak ten hejnalista z tej trąbki dmucha właśnie w taki, on jest na taki stelażu studyjnym, żeby nie było wstrząsów.
Zapomniałem obydwa podobno używane na festiwalu w Opolu w latach '70-'80
wtorek, 28 kwietnia 2015
Modern Talking "czwórka"
Singla znalazłem, dwa kawałki z 2 płyty dwa z 3. Były czasy.
Brother Louie, Let's talk about Love, Cheri Cheriu Lady, With A little Love.
Tak za pierwszy razem to MT wydawało mi się przerażająco nudne i za wolne, ale to wszyscy wtedy w szkole słuchali (no prawie)
Brother Louie, Let's talk about Love, Cheri Cheriu Lady, With A little Love.
Tak za pierwszy razem to MT wydawało mi się przerażająco nudne i za wolne, ale to wszyscy wtedy w szkole słuchali (no prawie)
czwartek, 16 kwietnia 2015
philips electronic 222
Wynalazłem tanio, ale wymaga małego remonciku.
Jak dla mnie automatyka w tym 222 jest za wolna, brzmienie philips412 dość miękkie więcej środka, coś jak polskie radio stereo amator, w sumie może jednak się podobać jak ktoś lata 70 pamięta.
Talerz i ramię igły zawieszone na sprężynach, nie łapie wibracji z mechanizmu ani otoczenia, to ważne bo niskie zdudnienia nie zagłuszają innych pasm.
Jak dla mnie automatyka w tym 222 jest za wolna, brzmienie philips412 dość miękkie więcej środka, coś jak polskie radio stereo amator, w sumie może jednak się podobać jak ktoś lata 70 pamięta.
Talerz i ramię igły zawieszone na sprężynach, nie łapie wibracji z mechanizmu ani otoczenia, to ważne bo niskie zdudnienia nie zagłuszają innych pasm.
niedziela, 12 kwietnia 2015
Żółty liść
Oprócz znanych kawałków parę innych klimatycznych, automat perkusyjny serio.
prekursor disco-polo, może i tak.
sobota, 11 kwietnia 2015
Bank - Jestem panem świata
Zawsze z wiosną będzie mi się kojarzyć, bo w tym czasie dawno temu dostałem razem z gramofonem Artur wg-902. Parę fajnych kawałków zwłaszcza ballada z tekstem Riedla tak tak tego samego.
Helloween
Najpierw słyszałem w radiu, wtedy to puszczali płyty w całości, może nawet w niedzileny poranek, tak o 8 rano. Chyba nie znam drugiej części lepsze było?
poniedziałek, 2 lutego 2015
mała lady pank i dyskretny swąd piekiełka
------------------------------
sory za błędy - słaby skaner
-----------------------------
mała lady pank
i dyskretny swąd piekiełka
leszcze w samolocie wydawało mi się, że jest to Zespól. Ale już na płycie lotniska w Nowym Jor- ku Mśc/sfawski zapodat, że bez względu na to, czy im kontrakt wyjdzie czy też nie — on i tak nie wra- ca. Po prostu zrywa się i koniec — Wojtek Korze- niewski, szef Biura Usług Promocyjnych, a tym ra- zem główny pomysłodawca promocji Lady Pank w USA, nie sprawia wrażenia człowieka wstrząśniętego. l doda|e: To już nie jest kapela, to jest polski stan- dard.
Wiadomości z USA są smutne. Płyną do nas stru- mieniami i nie jest to wynik szalonej operatywnośt i redakcji. Raczej efektywności narodowej. Wracają ludzie i mówią, piszą do nas listy. Adam Kreusch, Chicago:
To straszne, 1.0 (i ludzie tu wyprawia/s). Robią z siebie szmaty. Kiedy przed rokiem z kawałkiem lą- dowałem w Chicago, hyfem pefen wiary w potęgę polskiego rocka. Tymczasem te wszystkie gwiazdy, a widziałem ich tu trochę, na widok bożka dolara za- pominają, że Polonia to tak, jakby ktoś Wącbock wyrwał z ziemia i rzucił gdzieś na północy Chicago. 'Tu rządzi plotka i wredna zawiść. Tu w kilka godzin wie się o delikwencie wszystko, czego się nie wie- działo w Polsce i to za jego wydatną pomocą. Nasz rozgoryczony Czytelnik przedstawia w swym liście przykłady... Borysewicz, do którego w PRL strach by- ło podejść, tu sani przysiada się do stolików i za po- stawionego drinka sprzedało informacje typu, „wlaś- iiir wy .........lii Panasewi(/a '/. zespołu (jednego
(/niii> lub „właśnie kopna! K h ws/.yslki(h w (/(//)(,', ho grac nie umieli]" (dnia innego). Przy barze lego koledzy opowiadają z kolei, Izę szczegółami), jak to łan Bo „właśnie ich walnął na dwa tysiące dolarów, które zainkasowal na rzekomy transport sprzętu"... Polonia cieszy się i piszczy z zachwytu, ho wszyscy tutejsi nieudacznicy znajdują w tym potwierdzenie taktu, iż rzeczywiście opuścili szambo. Mity walą się w gruz... Mnie już nic nie zdziwi, nawet to, że nasze miejsce jest gdzieś w okolicy Murzynów i Portery ka- now, a daleko od Włochów, Niemców czy choćby Czechów, którzy zupełnie na odwrót — trzymają >łę ze sobą mocno. Nie będę wspominał co przy <»A?/; koledzy i LP wygadują o swoich kolegach z inrmh po/s k H h kapel, bo lo obrzydliwe, ,i/c na- prawdę robią wszystko, by żadna znana grupa i PRL me mogła tu przyjechać...
Innymi źródłami są sporadyczne telefoniczne kon- takty członków kapeli ze znajomymi w kraju i za. .yanną. Wynika z nich, że aktualnie Lady l',ink są me tvie skłóceni, ile każdy szarpie cos na własną rę- kp. J pH-mad^e powodu/cl, że mus/ą /c sobą stawać ru 'M.erue od czasu do czasu. Na scenach gastrono- micznych lokali oczywiście.
Wiadomo, że decyzję o pozostaniu podjęli rów- CB Wimeli Cola {minimum dwa lata) i... Janek Bo tonę •UWTT ile tu zostanę, może dwa lata, może pięć, moflp me wrócę wcalel. Wojtek Korzeniewski nie dprzpi-za mtormacjom: Chciałem, żeby im wyszło, stp tvlw dLttey że byłem przekonany, iż są to za- mottouH.f. Teraz wiem, że to pomyłka. Mam wiele fiUmuf.f. ktocą się permanentnie, co i rusz ktoś •Kitehyp t zespoki lub sam odchodzi. Snują bajki o kwac- ZH m ich.
MCMT nie wdaje się w plotki. Wysoko posta- wiony uradnŁ tej instytucji ujmuje rzecz dyploma- tw3fVK N» marny wpływu na to, że polscy artyści wfeotoff stąd z przekonaniem, iż cały show husi- fiess USA cwka właśnie na nich. Ta sprawa może i f»-tf 1'Twi mężna ale to żaden szok, ho jeszcze nikt rw zapfwnttmaf oczekiwanej tam dużej klasy W o karierze. uparty o nie wiadomo co. kończy .s/c
—łpc po raz kolejny w ten sam sposób: zagrali co mięt do zagrania, teraz dograją to, co mogą, czyli /dfc/J wuysikie możliwe lokale pok>niine i niewy- kluczone, że na koniec zasilą tamtejszy rynek na stale. Rynek pełen już takich facetów.
Lakt. W samym Chicago zostało na stałe bardzo wielu polskich muzyków różnej reputacji — od Andrzeja Zielińskiego, twórcy i lidera Skaldów, po- przez Happy End (w komplecie) aż po SBB (Adam Pi- lawa). Nie jest tajemnicą, że szybko musieli zapo- mnieć o karierze i szukać pracy w restauracjach (Sygitowicz), bądź w ogóle poza branżą w fahiy- kach, „na sprzątaniu", ,,na dachach", czy jako goń- cy polonijnych firm wysyłkowych. Słane stamtąd wieści o ,, sukcesach na amerykańskim rynku" miały utrzymywać fanów w ojczyźnie w przekonaniu, iż (.oś się kret i, drzwi do sławy już uchylone. To wszystko nici tuszować fwidt'nlny upadek — komen- tuje jeden z członków Budki Suflera. Wiadomo, /e rozterkę wspiera alkoholizm, nazwijmy rzecz po imieniu, permanentny... Trudno oprzeć się wrażeniu, że cały polonijny show business obraca się wokół butelki.
Oddajmy głos szefowi jednej z najbardziej wzię- tych polskich kapel restauracyjnych, który zastrzegł sobie anonimowość (n/e chcę maczać się w tym gównie...); Żal mi ^ygitowic/a, bo to świetny gitarzy- sta, któr}' kompletnie się tu. zatrat ił. l lada moment może mie^' kłopoty, lanek Bo w dość brutalny spo- sób usiłował go pozbawu pracy w /.espolf grającym w klubie „Cardinal", co i rusz /.ag.idywał s/A'la tego lokalu i zarazem bandleadera, Wlodka Wandera, tekstami typu „co ten ^ygit wygrywa, skońc/yl się, wyr/uć go, /cł (o zrobię lepiej. Chodziło o 250 ha- ksow tygodniowo".
Pan Semper, jeden z organizatorów polonijnych tur polskich wykonawców, przekazuje w rozmowie telefonicznej: la luz doprawdy nie wiem kogo z Pol- ski zapraszać. Każdy, kto tu przyjeżdża powtarza to samo: że tylko on fest w PRL dobry, na/lepszy, a reszta się nie liczy Do Nowego Jorku płyną informa- cje, że Markowski z Perfertu jest murarzem i pracu- je na budowie. Maanam to alkoholicy. Ciechowski grać nie umie, a nowe kapele nie istnieją lub są że- nujące l taki mamy tu obraz. Nikt nie ma i zasil If/d/ić do PRL i lf'g(> ws/ysikifgo sprawd/M.
Pani Misia Duńczykowa, jedna z najbardziej za- służonych pracownic PAGARTU, mćiwiła kiedyś na odprawach wszystkim jadącym do USA artystom:
Nie da/cię się omamić dolarowi, ho to strasznie zhidna rzecz. Wyzwala nieprawdopodobne mecha- nizmy, które każą poniżyć się i nawet wykończyć najbliższych. Wykonujcie swoją pracę i dawajcie ją wykonać innym. Przeciwnikiem nie jest wasz polski kolega z branży — jest nim amerykański manager i tamtejsze gwiazdy. Spróbujcie ich wykończyć, a nie siebie samych. Nie wiemy, czy nauki te otrzymali aktualnie przebywający w USA polscy artyści, jak choćby satyryk Janusz Rewiński, który prezentuje się tam nieoczekiwanie jako mecenas polskiego roc- ka i feruje wyroki w rodzju Te gnojki grać rye umie- ją, rock tak naprawdę nie istnieje. Niezły jest tylko Uniyerse...
Całość opracowali z niesmakiem
(y). Szpieg.
Z OSTATNIE) CHWILI:
LADY PANK definitywnie przestało istnieć. Ich in- dywidualne losy są nieznane. Kto, kiedy i czy w ogóle wróci do PRL — nie wiadomo. Tak zakoń- czyły się losy tej jednej z najlepszych (co by nie mówić) kapel PRL w ostatnich latach. \5
100. THE IMPRESSIONS: „People G«t Ready", ABC 1965
(Curtis Mayfieid) (prod. C. Mayfieid) Mayfieid, lider zespołu: Kiedy obracasz się wśród kaznodziejów, prędzej czy później dostrzeżesz ich s/owa w twoich własnych piosenkach... Ten kawałek miał być taki ewangeliczny..
99. BILLY JOEL: „Uptown Girl", Columbia 1983
(Billy Joel) (PhiI Ramone) Joel: Jak się tak przyjrzeć tekstowi „Uptown Girl", to to iest kawał gniotą Ale w ogóle dobry numer do ra- dia.
98. 0'JAYS: „Back Stabbers", Philadelphia International 1972
(Leon Hurf. John Whitehead, Kenny Gambie) 0'Jays długo wzbraniali się przed nagraniem tego utworu, nb. napisanego przez ich producentów w studiu w trakcie prób tria. K. Gambie: Polubili to do- piero. kiedy stało się hitem.
97 DEREK ANO THE DOMINOS: „Layla", Atco 1972
^ (Eric CIapton, Jim Gordon) (Tom Dowd i De- rek And The Dominos)
CIapton: Jestem niewiarygodnie dumny, że to napi- sałem. Nie potrafię przejść do porządku nad tym, że mam coś tak potężnego w zanadrzu Zawsze, kiedy to gram, jestem oszołomiony.
96 LED ZEPPELIN: „Whole Lotta Love",
Atlantic 1969
(Jimmy Page, Robert Plant, John Pauł Jones, John Bonham) (Jimmy Page) Plant: To byty czasy dobrej zabawy Dopiero kiedy zaczynaliśmy myśleć, wychodziliśmy z. ram cham- skiego rocka i pozwalaliśmy sobie na małe wyciecz- ki...
95 THE POLICE: „Every Breath You Ta- ke", A And M 1983
(Sting) (Hugh Padgham i The Police) Sting: Pozornie była to romantyczna piosenka miłos- na. A tak naprawdę tu chodzi o śledzenie i kontrolo- wanie kogoś do n-tej potęgi. Ludzie mówią: ..To mo- jej żony i moja ulubiona piosenka..." A ja wtedy aż warczę!
94 EDWIN STARR: „War", Gordy 1970 (Norman Whitfieid, Barrett Strong)
CIĄG DALSZY NA STR. 13
sory za błędy - słaby skaner
-----------------------------
mała lady pank
i dyskretny swąd piekiełka
leszcze w samolocie wydawało mi się, że jest to Zespól. Ale już na płycie lotniska w Nowym Jor- ku Mśc/sfawski zapodat, że bez względu na to, czy im kontrakt wyjdzie czy też nie — on i tak nie wra- ca. Po prostu zrywa się i koniec — Wojtek Korze- niewski, szef Biura Usług Promocyjnych, a tym ra- zem główny pomysłodawca promocji Lady Pank w USA, nie sprawia wrażenia człowieka wstrząśniętego. l doda|e: To już nie jest kapela, to jest polski stan- dard.
Wiadomości z USA są smutne. Płyną do nas stru- mieniami i nie jest to wynik szalonej operatywnośt i redakcji. Raczej efektywności narodowej. Wracają ludzie i mówią, piszą do nas listy. Adam Kreusch, Chicago:
To straszne, 1.0 (i ludzie tu wyprawia/s). Robią z siebie szmaty. Kiedy przed rokiem z kawałkiem lą- dowałem w Chicago, hyfem pefen wiary w potęgę polskiego rocka. Tymczasem te wszystkie gwiazdy, a widziałem ich tu trochę, na widok bożka dolara za- pominają, że Polonia to tak, jakby ktoś Wącbock wyrwał z ziemia i rzucił gdzieś na północy Chicago. 'Tu rządzi plotka i wredna zawiść. Tu w kilka godzin wie się o delikwencie wszystko, czego się nie wie- działo w Polsce i to za jego wydatną pomocą. Nasz rozgoryczony Czytelnik przedstawia w swym liście przykłady... Borysewicz, do którego w PRL strach by- ło podejść, tu sani przysiada się do stolików i za po- stawionego drinka sprzedało informacje typu, „wlaś- iiir wy .........lii Panasewi(/a '/. zespołu (jednego
(/niii> lub „właśnie kopna! K h ws/.yslki(h w (/(//)(,', ho grac nie umieli]" (dnia innego). Przy barze lego koledzy opowiadają z kolei, Izę szczegółami), jak to łan Bo „właśnie ich walnął na dwa tysiące dolarów, które zainkasowal na rzekomy transport sprzętu"... Polonia cieszy się i piszczy z zachwytu, ho wszyscy tutejsi nieudacznicy znajdują w tym potwierdzenie taktu, iż rzeczywiście opuścili szambo. Mity walą się w gruz... Mnie już nic nie zdziwi, nawet to, że nasze miejsce jest gdzieś w okolicy Murzynów i Portery ka- now, a daleko od Włochów, Niemców czy choćby Czechów, którzy zupełnie na odwrót — trzymają >łę ze sobą mocno. Nie będę wspominał co przy <»A?/; koledzy i LP wygadują o swoich kolegach z inrmh po/s k H h kapel, bo lo obrzydliwe, ,i/c na- prawdę robią wszystko, by żadna znana grupa i PRL me mogła tu przyjechać...
Innymi źródłami są sporadyczne telefoniczne kon- takty członków kapeli ze znajomymi w kraju i za. .yanną. Wynika z nich, że aktualnie Lady l',ink są me tvie skłóceni, ile każdy szarpie cos na własną rę- kp. J pH-mad^e powodu/cl, że mus/ą /c sobą stawać ru 'M.erue od czasu do czasu. Na scenach gastrono- micznych lokali oczywiście.
Wiadomo, że decyzję o pozostaniu podjęli rów- CB Wimeli Cola {minimum dwa lata) i... Janek Bo tonę •UWTT ile tu zostanę, może dwa lata, może pięć, moflp me wrócę wcalel. Wojtek Korzeniewski nie dprzpi-za mtormacjom: Chciałem, żeby im wyszło, stp tvlw dLttey że byłem przekonany, iż są to za- mottouH.f. Teraz wiem, że to pomyłka. Mam wiele fiUmuf.f. ktocą się permanentnie, co i rusz ktoś •Kitehyp t zespoki lub sam odchodzi. Snują bajki o kwac- ZH m ich.
MCMT nie wdaje się w plotki. Wysoko posta- wiony uradnŁ tej instytucji ujmuje rzecz dyploma- tw3fVK N» marny wpływu na to, że polscy artyści wfeotoff stąd z przekonaniem, iż cały show husi- fiess USA cwka właśnie na nich. Ta sprawa może i f»-tf 1'Twi mężna ale to żaden szok, ho jeszcze nikt rw zapfwnttmaf oczekiwanej tam dużej klasy W o karierze. uparty o nie wiadomo co. kończy .s/c
—łpc po raz kolejny w ten sam sposób: zagrali co mięt do zagrania, teraz dograją to, co mogą, czyli /dfc/J wuysikie możliwe lokale pok>niine i niewy- kluczone, że na koniec zasilą tamtejszy rynek na stale. Rynek pełen już takich facetów.
Lakt. W samym Chicago zostało na stałe bardzo wielu polskich muzyków różnej reputacji — od Andrzeja Zielińskiego, twórcy i lidera Skaldów, po- przez Happy End (w komplecie) aż po SBB (Adam Pi- lawa). Nie jest tajemnicą, że szybko musieli zapo- mnieć o karierze i szukać pracy w restauracjach (Sygitowicz), bądź w ogóle poza branżą w fahiy- kach, „na sprzątaniu", ,,na dachach", czy jako goń- cy polonijnych firm wysyłkowych. Słane stamtąd wieści o ,, sukcesach na amerykańskim rynku" miały utrzymywać fanów w ojczyźnie w przekonaniu, iż (.oś się kret i, drzwi do sławy już uchylone. To wszystko nici tuszować fwidt'nlny upadek — komen- tuje jeden z członków Budki Suflera. Wiadomo, /e rozterkę wspiera alkoholizm, nazwijmy rzecz po imieniu, permanentny... Trudno oprzeć się wrażeniu, że cały polonijny show business obraca się wokół butelki.
Oddajmy głos szefowi jednej z najbardziej wzię- tych polskich kapel restauracyjnych, który zastrzegł sobie anonimowość (n/e chcę maczać się w tym gównie...); Żal mi ^ygitowic/a, bo to świetny gitarzy- sta, któr}' kompletnie się tu. zatrat ił. l lada moment może mie^' kłopoty, lanek Bo w dość brutalny spo- sób usiłował go pozbawu pracy w /.espolf grającym w klubie „Cardinal", co i rusz /.ag.idywał s/A'la tego lokalu i zarazem bandleadera, Wlodka Wandera, tekstami typu „co ten ^ygit wygrywa, skońc/yl się, wyr/uć go, /cł (o zrobię lepiej. Chodziło o 250 ha- ksow tygodniowo".
Pan Semper, jeden z organizatorów polonijnych tur polskich wykonawców, przekazuje w rozmowie telefonicznej: la luz doprawdy nie wiem kogo z Pol- ski zapraszać. Każdy, kto tu przyjeżdża powtarza to samo: że tylko on fest w PRL dobry, na/lepszy, a reszta się nie liczy Do Nowego Jorku płyną informa- cje, że Markowski z Perfertu jest murarzem i pracu- je na budowie. Maanam to alkoholicy. Ciechowski grać nie umie, a nowe kapele nie istnieją lub są że- nujące l taki mamy tu obraz. Nikt nie ma i zasil If/d/ić do PRL i lf'g(> ws/ysikifgo sprawd/M.
Pani Misia Duńczykowa, jedna z najbardziej za- służonych pracownic PAGARTU, mćiwiła kiedyś na odprawach wszystkim jadącym do USA artystom:
Nie da/cię się omamić dolarowi, ho to strasznie zhidna rzecz. Wyzwala nieprawdopodobne mecha- nizmy, które każą poniżyć się i nawet wykończyć najbliższych. Wykonujcie swoją pracę i dawajcie ją wykonać innym. Przeciwnikiem nie jest wasz polski kolega z branży — jest nim amerykański manager i tamtejsze gwiazdy. Spróbujcie ich wykończyć, a nie siebie samych. Nie wiemy, czy nauki te otrzymali aktualnie przebywający w USA polscy artyści, jak choćby satyryk Janusz Rewiński, który prezentuje się tam nieoczekiwanie jako mecenas polskiego roc- ka i feruje wyroki w rodzju Te gnojki grać rye umie- ją, rock tak naprawdę nie istnieje. Niezły jest tylko Uniyerse...
Całość opracowali z niesmakiem
(y). Szpieg.
Z OSTATNIE) CHWILI:
LADY PANK definitywnie przestało istnieć. Ich in- dywidualne losy są nieznane. Kto, kiedy i czy w ogóle wróci do PRL — nie wiadomo. Tak zakoń- czyły się losy tej jednej z najlepszych (co by nie mówić) kapel PRL w ostatnich latach. \5
100. THE IMPRESSIONS: „People G«t Ready", ABC 1965
(Curtis Mayfieid) (prod. C. Mayfieid) Mayfieid, lider zespołu: Kiedy obracasz się wśród kaznodziejów, prędzej czy później dostrzeżesz ich s/owa w twoich własnych piosenkach... Ten kawałek miał być taki ewangeliczny..
99. BILLY JOEL: „Uptown Girl", Columbia 1983
(Billy Joel) (PhiI Ramone) Joel: Jak się tak przyjrzeć tekstowi „Uptown Girl", to to iest kawał gniotą Ale w ogóle dobry numer do ra- dia.
98. 0'JAYS: „Back Stabbers", Philadelphia International 1972
(Leon Hurf. John Whitehead, Kenny Gambie) 0'Jays długo wzbraniali się przed nagraniem tego utworu, nb. napisanego przez ich producentów w studiu w trakcie prób tria. K. Gambie: Polubili to do- piero. kiedy stało się hitem.
97 DEREK ANO THE DOMINOS: „Layla", Atco 1972
^ (Eric CIapton, Jim Gordon) (Tom Dowd i De- rek And The Dominos)
CIapton: Jestem niewiarygodnie dumny, że to napi- sałem. Nie potrafię przejść do porządku nad tym, że mam coś tak potężnego w zanadrzu Zawsze, kiedy to gram, jestem oszołomiony.
96 LED ZEPPELIN: „Whole Lotta Love",
Atlantic 1969
(Jimmy Page, Robert Plant, John Pauł Jones, John Bonham) (Jimmy Page) Plant: To byty czasy dobrej zabawy Dopiero kiedy zaczynaliśmy myśleć, wychodziliśmy z. ram cham- skiego rocka i pozwalaliśmy sobie na małe wyciecz- ki...
95 THE POLICE: „Every Breath You Ta- ke", A And M 1983
(Sting) (Hugh Padgham i The Police) Sting: Pozornie była to romantyczna piosenka miłos- na. A tak naprawdę tu chodzi o śledzenie i kontrolo- wanie kogoś do n-tej potęgi. Ludzie mówią: ..To mo- jej żony i moja ulubiona piosenka..." A ja wtedy aż warczę!
94 EDWIN STARR: „War", Gordy 1970 (Norman Whitfieid, Barrett Strong)
CIĄG DALSZY NA STR. 13
Lady Pank odkrywa Ameryke (non stop)
pod
redakcją
Janusza
Dąbrowskiego
LADY PAN K
W USA
26 lipca br. rozpoczął się kolejny etap w ka-
rierze zespołu. Ponowna próba wejścia na nie-
zwykle trudny amerykański rynek. Poprzedni
wyjazd wiosnę 1985 roku przyniósł w efekcie
tylko jedną dużą płytę „Drop Everything". Tym
razem organizatorem pobytu w Stanach jest
polonijna firma Krzysztofa Zakreta KZ Elektro-
nie". Panków reprezentuje sopockie Biuro
Usług Promocyjnych kierowane przez Wojcie-
cha Korzeniewskiego.
Z pożegnania na warszawskim Okęciu nakrę-
cony został przez Jacka Wrońskiego z Teleeks-
presu udany teledysk - relacja do piosenki „Zo-
stawcie Titanica". 30 i 31 lipca grupa wystąpiła na
największym polonijnym festiwalu w USA „Chica-
go^ Lakefront Polish Festiwal". Wśród wykonaw-
ców znaleźli się m.in. Bobby Winton i Tommy Ja-
mes and the Shondells, a także zapomniany u
nas Stan Borys z towarzyszeniem grupy Wander-
band. Warto dodać, że jego perkusistą jest ex pa-
nkowiec Andrzej Dylewski. Jedną z solistek była
nasza czołowa wokalistka Urszula, zaś jednym z
gitarzystów grupy jej mąż Stanisław Zybowski (ex
Budka Suflera). Panki grali dwa koncerty filmowa-
ne przez PoMsion. Krótki fragment prezentowała
nasza TV w programie „Marek Sierocki zapra-
sza".
Po kilku dniach odpoczynku nastąpiły występy
w klubach i salach koncertowych Chicago i Nowe-
go Jorku z udziałem od 500 do 2000 widzów. Od
25 września przez 6 tygodni zespół koncertuje w
klubie „Scorpto" w Nowym Jorku, gdzie muzycy
zamieszkali w jednym z hoteli. W tych dniach ma
się ukazać płyta kompaktowa oparta na materiale
z ostatniej płyty „Tacy sami". Wydawcą jest „KZ
Elektronie", zaś próbny nakład wyniesie 5 tyś.. z
czego tysiąc sztuk ma być sprowadzone do Polski
i sprzedawane w cenie ok. 12 tyś. zł.
Zespół otrzymał dalsze propozycje z innych
klubów, co powoduje, że ich pobyt w Stanach wy-
dłuży się do końca roku. Zakreta cały czas prowa-
dzi pertraktacje z managerami amerykańskimi.
Są szansę, że ich efektem będzie ośmiomiesięcz-
na trasa koncertowa. Panki mieliby występować
przed znanymi kapelami amerykańskimi. Na dziś
to byłby wystarczający sukces.
Muzycy zakupili nowy sprzęt. Janek gra na naj-
nowszym osiągnięciu Steinberga, zaś pozostali
kupili nowe wzmacniacze, przedwzmacniacze i
różne efekty.
Jeszcze w tym roku powinna znaleźć się w
sprzedaży ostatnia płyta zespołu wydana przez
Polskie Nagrania „Tacy sami". Wszystko na to
wskazuje, że wcześniej otrzymają ją członkowie
Zarzewiowego Klubu Płytowego.
Na początku przyszłego roku zespół wyjedzie
ponownie do ZSRR. Poprzednie toumee zakoń-
czyło się ogromnym sukcesem, zarówno artysty-
cznym jak i finansowym.
poniedziałek, 12 stycznia 2015
S. Krajewski - strofki na gitarę
Znakomita płyta Krajewskiego z znakomitymi tekstami Osieckiej, troche nie na dzisiejsze czasy bo kto to wytrzyma przyzwyczajony do maksymalnych hałasów radia komercyjnego...
Skawinski
Skawinski z 1989 pamięta ktos taką płytę, ale lansowanie najsmętniejszego kawałka 9 rano to nie był dobry pomysł.
wtorek, 6 stycznia 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)